8 kwi 2011

Torbiel przy nerce Fety



Kochani, przy ostatniej wizycie u weterynarza na USG ukazała się wstrętna torbiel przy nerce mojego małego zołzika... Jest dość duża, ok. 3 cm. Następne USG i badanie krwi za miesiąc, jeżeli do tego czasu urośnie to trzeba ją będzie wyciąć razem z nerką. Trzymajcie proszę kciuki za malutką, żeby wszystko było dobrze. My staramy się nie martwić na zapas i spokojnie czekać na następne badania.

24 wrz 2010

Badania krwi i Marshall Super Thru-Way



Cała trójka po męsku zniosła badania krwi (przemilczę udział malt-pasty w tym przedsięwzięciu) - wszyscy zdrowi jak rybki! :D
Borys i Draka się do siebie przyzwyczajają. Obawy zamieniają się w obojętność z lekką dozą sympatii. Feta natomiast wciąż na niego "poluje". Gruby jest prześladowany i nawet zjeść w spokoju nie może (na szczęście, jak na Borysa przystało, nie przejmuje się tym za mocno).
Ja z kolei od dłuższego czsu polowałam na  rurę thtu-way Marshalla (to taki przezroczysty, giętki, składany tunel do frecich zabaw) bo zawsze wydawał mi się "zabawką idealną" - no i proszę, od kilku dni przekonuję się, że się nie myliłam, thru-way to strzał w dziesiątkę - gorąco polecam wszystkim Zafreconym! Można ją wiązać w supły, owijać wokół meli, a frecia radocha nie ma końca :)

19 sie 2010

Poranna toaleta Borysa - film


Komentarz chyba zbędny, film mówi sam za siebie, nie będę dodatkowo dosładzać słowami ;)
PS. Ja mam taki widok każdego ranka!

11 sie 2010

Socjalizacja


Socjalizacja w toku, na komitywę "dzewczyny-Borys" trzeba jeszcze poczekać. Grubasek otacza dziewczyny guganiem i zachętami do zabawy, często też próbuje cichaczem wpakować im się do wyra i się przytulić, ale Feta i Draka są wybitnie czujne i na każdą zaczepkę odpowiadają wrzaskiem... Zorganizowały sobie bunkier pod komodą i tam spędzają całe dnie, wprawiając frecich rodziców w tęsknotę za porannymi zapasami :)
A Borys? No coż, można żyć bez towrzystwa... ale smutno!

4 sie 2010

Pafnucy? Czesiek? Racuch? ... Nie... BORYS!

Z wielką radością przedstawiam wszystkim Borysa:


Powiem tak: lenistwo wcielone, mina cwaniaka, permanentne rozziewanie, plamiasty nochal, powolne poczłapywanie, drzemanie brzuchem do góry, wywalony jęzor, grubaśne cielsko i jego "rób ze mną co chcesz i tak będę spał dalej" sprawiają, że oczarowuje każdego po kolei i już na wstępie jesteś człowieku stracony :)

A było tak... na przełomie października i listopada zeszłego roku wpadłam na ogłoszenie o adopcji tego oto grubasa. Obejrzałam te zdjęcia:
http://sprawy-fredzia.blogspot.com/2009/10/cudowna-fretka-do-wziecia-od-zaraz.html
i zakochałam się na zabój. I o ile nie starałam się usilnie o trzecią fretkę postanowiłam go zaadoptować. Niestety się spóźniłam i freciszon poszedł do innego domu... stwierdziłam wtedy, że nie będę na siłę sprawiać sobie trzeciego łobuza, ale poczekam bo "może kiedyś jakiś ogon oczaruje mnie tak mocno jak ten"... I wiecie co się stało? Ha, no ba, pewnie, że wiecie, bo to już oczywiste - kolejny dzień jak codzień, przeglądam fretkorum z Frecim Tatą i nagle widzę ogłoszenie o tym samym fretku... najpierw myślałam, że to pomyłka, sprawdzilam daty, wszystko się zgadzało. Wymieniliśmy szybkie spojrzenia:
- Bierzemy go?
- Bierzemy!
I telefon do Dharmy i już wszystko załatwione. Radocha była nieprzęciętna, serio, prawie skakałam z radości :D No nie spodziewałam się takiego numeru i zbiegu okoliczności.

Wczoraj natomiast było wielkie poznanie Borysa z Fetą i Draką. Nie było źle... i chociaż bąki i wrzaski zaliczone, to raczej bez agresjii, mogło być gorzej. Jeszcze raz wielkie podziękowania dla Bogdy za pomoc! Co ja bym bez Ciebie zrobiła... :) Borys raczej chce się bawić, podbiega do dziewczyn guga, a że grubas mało delikatny jest, to dziewczyny w krzyk i w nogi. No i tak to narazie wygląda. Pierwsza wspólna noc w miarę spokojna, tylko dwie awantury, ale nic poważnego się nie działo. Teraz towarzystwo śpi a ja mam chwilę dla siebie i na wywietrzenie pokoju! ;)

I kilka pierwszych zdjęć Borysa:

26 lip 2010

Rozkwitam

Dzisiaj nietypowo, bo bardziej od siebie. Kilka słów wdzięczności.

Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że fretki przyniosą aż tyle radości do mojego domu.

Feta nauczyła mnie, jak cierpliwością i ciepłem mogę zmienić jej nastawienie nie tylko do mnie ale też obcych ludzi i naprawić duży kawałek jej życia. Draka pokazała mi, że zawsze znajdzie się czas na zabawę, nawet w mało odpowiednich momentach.

Pół roku temu wprowadził się do nas Freci Tata. Znałam go i wiedziałam, że będzie wyrozumiały i nie będzie miał nic przeciwko zafreconej dziewczynie... ale nie spodziewałabym się, że pokocha futrzaste równie mocno i zacznie czuć się za nie odpowiedzialny i otoczy je troską. To chyba jednak jest zaraźliwe ;)

Z wdzięcznością i podziwem myślę też o wszystkich Zafreconych. Robicie mnóstwo dobrego! Za pomoc w każdej niepewnej sytuacji, za taką wspierającą brygadę - dziękuję. Jesteście wspaniali.


Chcę powiedzieć jeszcze, że uwielbiam te zmiany, uwielbiam to życie teraz, pełne radości, zabaw i miłości.

na zdjęciu adopcyja Klara, mój pierwszy tymczas, która prezentuje swój kamienny sen:

22 lip 2010

Portrety rodzinne

Frecia mama z Fetą
Freci tata z Draką - czarnym nochalem (serduszko z tyłu przypadkowe, ale jakże na miejscu) ;)

17 lip 2010

Draka i szklanka

- ojej, to było twoje?? ;)