4 sie 2010

Pafnucy? Czesiek? Racuch? ... Nie... BORYS!

Z wielką radością przedstawiam wszystkim Borysa:


Powiem tak: lenistwo wcielone, mina cwaniaka, permanentne rozziewanie, plamiasty nochal, powolne poczłapywanie, drzemanie brzuchem do góry, wywalony jęzor, grubaśne cielsko i jego "rób ze mną co chcesz i tak będę spał dalej" sprawiają, że oczarowuje każdego po kolei i już na wstępie jesteś człowieku stracony :)

A było tak... na przełomie października i listopada zeszłego roku wpadłam na ogłoszenie o adopcji tego oto grubasa. Obejrzałam te zdjęcia:
http://sprawy-fredzia.blogspot.com/2009/10/cudowna-fretka-do-wziecia-od-zaraz.html
i zakochałam się na zabój. I o ile nie starałam się usilnie o trzecią fretkę postanowiłam go zaadoptować. Niestety się spóźniłam i freciszon poszedł do innego domu... stwierdziłam wtedy, że nie będę na siłę sprawiać sobie trzeciego łobuza, ale poczekam bo "może kiedyś jakiś ogon oczaruje mnie tak mocno jak ten"... I wiecie co się stało? Ha, no ba, pewnie, że wiecie, bo to już oczywiste - kolejny dzień jak codzień, przeglądam fretkorum z Frecim Tatą i nagle widzę ogłoszenie o tym samym fretku... najpierw myślałam, że to pomyłka, sprawdzilam daty, wszystko się zgadzało. Wymieniliśmy szybkie spojrzenia:
- Bierzemy go?
- Bierzemy!
I telefon do Dharmy i już wszystko załatwione. Radocha była nieprzęciętna, serio, prawie skakałam z radości :D No nie spodziewałam się takiego numeru i zbiegu okoliczności.

Wczoraj natomiast było wielkie poznanie Borysa z Fetą i Draką. Nie było źle... i chociaż bąki i wrzaski zaliczone, to raczej bez agresjii, mogło być gorzej. Jeszcze raz wielkie podziękowania dla Bogdy za pomoc! Co ja bym bez Ciebie zrobiła... :) Borys raczej chce się bawić, podbiega do dziewczyn guga, a że grubas mało delikatny jest, to dziewczyny w krzyk i w nogi. No i tak to narazie wygląda. Pierwsza wspólna noc w miarę spokojna, tylko dwie awantury, ale nic poważnego się nie działo. Teraz towarzystwo śpi a ja mam chwilę dla siebie i na wywietrzenie pokoju! ;)

I kilka pierwszych zdjęć Borysa:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz