24 lis 2009

porcja ględzenia

Dobra ludzie, ja wiem, że fretki to takie słodziutkie zwierzątka i większość z was zawsze była w nich zakochana widząc małe łobuziaki w gablotach sklepów między chomikami, szczurami i koszatniczkami, ALE życie z fretką to coś więcej niż z psem, kotem czy chomikiem (nie ujmując oczywiście uroku innym zwierzętom). Fretka jest zwierzęciem WYMAGAJĄCYM. Wymagającym wiedzy, czasu i często pieniędzy.
Nie staram się nikogo zniechęcać, raczej u-ś-w-i-a-d-a-m-i-a-ć.


Z resztą moje wypociny, nawet najgłębsze nie zastąpią tej fantastycznej bazy danych:

Koniecznie przeczytaj!  
KLIK 

Chcesz mieć w domu fretkę? Koniecznie obejrzyj te zdjęcia!
KLIK  


 
Od siebie mogę dodać tylko to co ja sobie osobiście myślę:

Po pierwsze: fretka NIE jest zwierzęciem odpowiednim dla dziecka. Zarówno fretka może skrzywdzić dziecko jak i dziecko fretkę. To naprawdę nie jest dobry pomysł.

Po drugie: fretka nie dostosuje się do twojego domu. To ty będziesz musiał dostosować dom do niej. Naturą fretek jest ciekawość. Nie. To jest ogromna, niekończąca się ciekawość. Wejdzie i wciśnie się wszędzie i albo zrobi sobie krzywdę (utknie gdzieś, przegryzie  kable, itd.) albo doszczętnie zniszczy to, co napotka na drodze (dywan, sweter, zawartość szafki lub szuflady, fotel, łóżko, kwiatki doniczkowe, itd.)
W pomieszczeniu, w którym przebywa fretka musi być PORZĄDEK. Trzaba uważać co się gdzie kładzie. (Fretki otwierają szafki, szuflady i pudełka!) Nie ma mowy o warstwie kurzu na podłodze, o herbacie zostawionej na stole ani o zapakowanej paczce krówek w pudełku (wiem, co mówię!) masz jak w banku, że fretka to ukradnie, rozleje, zje, wypije, potłucze, schowa i jeszcze nie wiadomo co.

Po trzecie: można trzymać fretkę w klatce, ale w takim przypadku klatka ta musi być duuuża (tak, to znaczy droooga) i dobrze wyposażona. Ponadto fretka klatkowa MUSI CODZIENNIE przez parę godzin pobiegać poza nią. Czy jesteś pewien, że CODZIENNIE masz czas na to, żeby wypuszczać swoją fretkę na kilka godzin? ? ?

Po czwarte: nie oszukujmy się - fretki chorują. A wiecie jakie jest (bywa) leczenie? Kosztowne. Jeżeli komuś się wydaje, że zamknie się w kosztach rzędu:
fretka 360 zł, klatka 300 zł, długie i szczęśliwe życie z fretką - bezcenne
-jest w błędzie. Dużym błędzie.

Po piąte: potrzeba poświęcić dużo swojego czasu żeby wychować fretkę. Da się to zrobić, ale potrzeba poświęcenia i dużo cierpliwości. Nauka kuwetowania (chyba nie myślisz, że rodzice Twojej fretki pokazali jej do czego służy i ona już to wie), eliminowanie gryzienia, albo innych mniej lub bardziej agresywnych zachowań.
A wracając do kuwetowania: na porządku dziennym są kupy znajdowane w różnych miejscach. Kupa w każdym kącie plus w ulubionych miejscach: na środku, dywanu, pod łóżkiem (u mnie), albo gdziekolwiek indziej. To jest normalka, serio, jak nie wierzycie mogę udokumentować własnymi zdjęciami (ale ze względów estetycznych - uwierzcie na słowo).

Po szóste: fretki uzależniają. Teraz chcesz jedną, ale jak już będziesz ją miał... Będziesz chcieć drugą. Bo to to jeszcze więcej radości i będą się ze sobą bawić... A czy wiesz co będzie jak będziesz mieć dwie? ;)


I żeby było jasne: kocham moje fretki bardzo mocno i życia sobie bez nich nie wyobrażam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz